Moja zasłona życia codziennego
Snapchat. Uśmiechnięty duszek na rzucającym się w oczy żółtym tle. Aplikacja, którą pokochały miliony a może nawet miliardy. Szybka, łatwa w obsłudze. Umożliwiająca nieograniczone przekazywanie danych każdemu i wszędzie. Jeśli miała bym podać liczbę wysyłanych snapów na naszym globie ilość znaków przekroczyła by pewnie liczbę 2 linijek. Można rzec aplikacja idealna! Łącząca ludzi. Dostarczająca rozrywki na nowy sposób. Dlaczego jednak, będąc jej użytkownikiem przez ponad rok, odkrywałam coraz nowsze i świeższe problemy oraz wady, które doprowadziły mnie do kliknięcia przycisku odinstaluj?
Podejść do tego było kilka, nie ukrywam, snapchat wciąga... niemiłosiernie. Ile razy słysząc o informacjach zawartych tylko na snapie instalowałam Go ponownie. Jednak wystarczało pare dnia a wracałam do punktu Ustawienia->Aplikacje-> Odinstaluj. Z jakiego powodu?
Aplikacja jest karuzelą szpanu i lansu, która po czasie zaczęła wchodzić w moją prywatną przestrzeń. Oglądanie snapa za snapem, gdzie znajomi przez kolejne kilka minut chwalą się kawą kupioną w starbucks'ie, powodowało wędrówkę do kuchni, mielenie kawy, nastawianie ekspresu... "pffff ja to takie kawki pijam codziennie". Klik. I już caffe latte leci na my story. "Niech widzą, że ja takie kawki to pijam codziennie!" Przykładów jest milion. Zastanów się mój kochany czytelniku ile razy Ty zamiast delektować się ciastkiem z przyjaciółką/przyjacielem najpierw chwyciłeś za telefon i musiałeś uwiecznić je na zdjęciu. "Przecież to pierwsze i ostatnie, które zjesz w życiu". Ile razy, kiedy dostałaś bukiet kwiatów od chłopaka zamiast docenić miły gest Ty cieszysz się jego wyglądem przez szklaną szybkę? To jest przerażające. Nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki obcy Pan z autobusu siędzący obok mnie nie przemówił mi do rozsądku. Nie była to wypowiedź Paulo Coehlo'a. To było proste pytanie "Czemu tyle czasu poświęcasz na bezsensowne rzeczy, kiedy mogłabyś to spożytkować naprawdę dobrze?" A ja? Nie miałam pojęcia. Ponadto byłam w szoku... Nie dlatego, że uświadomiłam sobie fakt, o którym mówią wszyscy (ciesz się życiem - zostaw internet). Ja byłam zdziwiona, że ktoś OBCY chciał poprowadzić miłą pogawędkę w drodze do domu...
Uświadomiłam sobie, że jestem jedną z ludzi z tego filmiku:
Przestaje zauważać drugiego człowieka, który jest obok. Widzę tylko tego, który posiada nos i uszy psa.
Usunięcie aplikacji było moim krokiem naprzód. Nakreśleniem granicy prywatności.
Ponadto nie wiecie jak dobrze się czuję bez porównywania swojego życia z innymi.
Piszę ten post nie dlatego, żeby powiedzieć, że snapchat jest fu, ble i zabronić używania. Chcę żebyście dostrzegli co jest dla Was tym czym był dla mnie snapchat... Przeszkodą w dostrzeżeniu drugiego człowieka.
Podejść do tego było kilka, nie ukrywam, snapchat wciąga... niemiłosiernie. Ile razy słysząc o informacjach zawartych tylko na snapie instalowałam Go ponownie. Jednak wystarczało pare dnia a wracałam do punktu Ustawienia->Aplikacje-> Odinstaluj. Z jakiego powodu?
Aplikacja jest karuzelą szpanu i lansu, która po czasie zaczęła wchodzić w moją prywatną przestrzeń. Oglądanie snapa za snapem, gdzie znajomi przez kolejne kilka minut chwalą się kawą kupioną w starbucks'ie, powodowało wędrówkę do kuchni, mielenie kawy, nastawianie ekspresu... "pffff ja to takie kawki pijam codziennie". Klik. I już caffe latte leci na my story. "Niech widzą, że ja takie kawki to pijam codziennie!" Przykładów jest milion. Zastanów się mój kochany czytelniku ile razy Ty zamiast delektować się ciastkiem z przyjaciółką/przyjacielem najpierw chwyciłeś za telefon i musiałeś uwiecznić je na zdjęciu. "Przecież to pierwsze i ostatnie, które zjesz w życiu". Ile razy, kiedy dostałaś bukiet kwiatów od chłopaka zamiast docenić miły gest Ty cieszysz się jego wyglądem przez szklaną szybkę? To jest przerażające. Nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki obcy Pan z autobusu siędzący obok mnie nie przemówił mi do rozsądku. Nie była to wypowiedź Paulo Coehlo'a. To było proste pytanie "Czemu tyle czasu poświęcasz na bezsensowne rzeczy, kiedy mogłabyś to spożytkować naprawdę dobrze?" A ja? Nie miałam pojęcia. Ponadto byłam w szoku... Nie dlatego, że uświadomiłam sobie fakt, o którym mówią wszyscy (ciesz się życiem - zostaw internet). Ja byłam zdziwiona, że ktoś OBCY chciał poprowadzić miłą pogawędkę w drodze do domu...
Uświadomiłam sobie, że jestem jedną z ludzi z tego filmiku:
Przestaje zauważać drugiego człowieka, który jest obok. Widzę tylko tego, który posiada nos i uszy psa.
Usunięcie aplikacji było moim krokiem naprzód. Nakreśleniem granicy prywatności.
Ponadto nie wiecie jak dobrze się czuję bez porównywania swojego życia z innymi.
Piszę ten post nie dlatego, żeby powiedzieć, że snapchat jest fu, ble i zabronić używania. Chcę żebyście dostrzegli co jest dla Was tym czym był dla mnie snapchat... Przeszkodą w dostrzeżeniu drugiego człowieka.
A wy co uważacie o nadmiernym dzieleniu się życiem w sieci?
Czy uważacie, że popadamy w nałóg śledzenia innych?